Dwa dni temu mój mąż przyniósł do domu "zdobyczny" stolik. Ktoś chciał się go pozbyć, a on stwierdził, że ja z pewnością "coś" z niego zrobię. Chyba trochę mnie zna:). Niestety farba już w niektórych miejscach odrapana i szyba nieco sfatygowana ale sam stoliczek wygląda uroczo.
Mimo wszystko w żadem sposób nie pasuje do żadnego z naszych pomieszczeń. Trzeba więc zakasać rękawy i go trochę poprzerabiać. Zobaczymy jak będzie wyglądał po metamorfozie. Mam nadzieję, że szybko się z tym uporam i będę mogła wrzucić tu kilka zdjęć;).
Póki co pierwotna wersja wygląda tak:
Papier ścierny w ruch i zdzieram mozolnie warstwę szaro-fioletowej farby. Póki co idzie lepiej niż się spodziewałam. Oby tak dalej.
Dziś mam jeszcze dwa apetyczne zdjęcia. Warzywka z grilla plus sałatka z selera naciowego, ananasa i kurczaka w sosie miodowym. Co Wy na to?
Pozdrawiam wiosennie
Jaga
Sporo pracy Cię czeka, ale mebel ma potencjał. Czekam na rezultaty:) tymczasem zapraszam do siebie na candy http://decoupajage.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za efekt końcowy! i nie wątpię ani przez chwilę, że wyczarujesz z niego cudo!
OdpowiedzUsuńBUZIAKI :*
Dzięki dziewczyny za słowa otuchy:) mam chwilową przerwę bo nazbierało się trochę zaległości. Mam nadzieję, że uda mi się wszystko nadrobić i już wkrótce zobaczymy efekty:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny!!! Myślę, że trochę szorstkiej czułości uczyni z niego zachwycający stoliczek :)
OdpowiedzUsuńStoliczek ma potencjał... No cóż... szczerze przyznam, że ociupinkę zazdroszczę ;) już mi pomysł na niego zaświtał :D
OdpowiedzUsuń